wtorek, 16 lipca 2013

W sepii



    Po południu idę z mamą na gastroskopię.
To nie ona ze mną…tylko ja z nią.
Wymaga opieki, pomocy. Nie do końca, bo mieszka sama…ale w pewnych sytuacjach.
Takich jak dzisiaj. Ma prawie 80 lat.
Długo do mnie nie docierało, że jest…stara.
Stara…okropny wyraz, brzmi niemal jak obelga.
Nie mogłam się pogodzić, że już nie mogę na nią liczyć, że w razie choroby, nie przyjeżdża. Nie chodzi ze mną na zabiegi… Tak wiele mi pomagała. Zawsze na nią mogłam liczyć.
Jej starość dotarła  do mnie… w chwili, kiedy poprosiła…aby pójść z nią do kardiologa.
I tak powoli nasze role odwróciły się.
Ja zajęłam miejsce matki…ona moje.
Dzwoni do mnie, aby poskarżyć się na swoje dolegliwości, nieprzespane noce, nieudane zakupy i… na swoją samotność.
Nie chce zamieszkać u brata.
Kocha swoje mieszkanko blokowe, swój ryneczek i rozmowy… ze spotkanymi tam sąsiadkami.
Nie przesadza się starych drzew…to prawda…jeśli to możliwe…dajmy naszym starym rodzicom, cieszyć się życiem… tam gdzie oni tego pragną.
Jest to trudne dla nas… trudniejsza opieka…trzeba mieć dużo cierpliwości.
Ale może warto? Może przedłużymy im życie?
Na pewno, będą nam wdzięczni…więc… warto…

Mam kilka obrazków malowanych komputerowo...w sepii :)




 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz